Czas dostarczyć kwiatki z Holandii do miejsca docelowego-Wołgograd, targ. Ciekawie ciekawie, wreszcie bardziej interesująca Rosja, bo do Moskwy to tempomat i nuda Miałem na rozładunku być dopiero w piątek, więc nie wyjazd od razu po weekendzie, a we wtorek. Jeszcze rano przed wyjazdem skoczyłem do Lidla do Mińska, co by kupić dużo wałówki i picia na tą trasę, bo możliwe, że zaliczę weekend w Rosji. O 7:30 wróciłem, wpakowałem rzeczy do auta, nabiłem powietrza, obszedłem zestaw i można ruszać w stronę granicy. Wytoczyłem się na dwójkę i ogień do Białej Podlaskiej na urząd celny się odprawić. Do Siedlec spory ruch, godzina szczytu. VOX FM grał od samego rana. Później już był spokój. Dwie godziny zajęło mi dojechanie tam. Było trochę sporo dużych niestety. Z około z 30 zestawów. Papiery zaniosłem do biura i czekamy na przyjęcie. Przy okazji dwóch Polaków ze wschodu spotkałem, pogadaliśmy trochę sobie. Ponoć w moją stronę jest spoko na granicy w Kukurykach, więc to dobra wiadomość dla mnie. W końcu przyszła moja kolej, odprawili mnie, plomba na drzwi, karnet TIR otwarty i można lecieć na granicę po 2h stania tutaj. Z Białej było 30 minut podlotu jakoś. Miałem booking, więc kolejkę lewym, ale dużo w sumiee nie zyskałem tym, bo stało zaledwie z 10 zestawów do wjazdu na terminal w Koroszczynie. Wpuścili mnie, ustawiłem się na parkingu A i po 30 minutach poszedłem do budynku. Tam pełno kierowców czekających na swoje numery rejestracyjne. W końcu po jakimś czasie czekania podszedłem do właściwego okienka. Tam oddałem papiery, wszystko sprawdzili i wyjazd z terminalu. Na Zielonce było trochę stania, potem sprawdzili mi paszport i na białoruski terminal. Tam tak samo odprawa ale o dziwo szybciej i wyjechałem. Ze względu na to, że przez te czekanie skończył mi się czas jazdy to zaraz stanąłem na 45 minut pauzy na pierwszej stojance. Zrobiłem sobie pyszny żurek, który wziąłem z domu. Pozmywałem i rura dalej. Najpierw cały czas M1. Nic ciekawego w sumie, dobrze zrobiona dwupasmówka, ruch średni. Stwierdziłem, że w stronę granicy rosyjskiej w Krasnym Kamenu nie pojadę dołem przez Pińsk tylko bardziej górą przez Słuck. Tędy jeszcze nie jechałem. Zobaczymy jak stan drogi, bo tam dołem z tego co pamiętam było różnie. Tak zjechałem na P43 w kierunku Słucka. Pomimo, że białoruska "M-ka" to droga była dosyć dobrej jakości. Miejscami tylko był odcinek z 50m, gdzie trochę dziur było, a tak ok. Ciemno już się zrobiło, jechałem przez pola mijając co jakiś czas wioski. Czas jazdy na 9h dobiegał godzin, więc na obwodnicy Słucka na stacji stanąłem obok MAZ-a na długą pauzę. Zrobiłem sobie kolację, pograłem trochę na laptopie i poszedłem spać.

Wstałem sobie o 5 rano. Poszedłem na stację do toalety się ogarnąć. Wbrew pozorom wszystko ładnie cywilizowane. Wszystko ładnie, czysto. W końcu Białoruś się rozwija. Obszedłem zestaw czy wszystko w porządku, szybkie śniadanie i kawka. Trzeba ruszać dalej. Trzymałem się ciągle P43 na Bobrujsk. Samochodów mało, bo dopiero wczesna godzina. Potem obwodnicą i wbiłem się na M5. Trochę bardzo obchodzi te miasto, ale zawsze lepiej niż stać na światłach w centrum. I tak leciałem sobie w dół na Homel. Spoko tą drogę zrobili. Dwa pasy, w większości dobry asfalt, więc można było ustawić tempomat na 90 dych i cisnąć. Wyprzedził mnie jakiś DAF XF95 i to dosyć sprawnie. Pewnie jakoś 97 miał na blacie, jeśli w ogóle wskazówki działały. W końcu dojechałem do miasta Homel, które jest jednym z największych na Białorusi. Na szczęscie ma od niedawna obwodnice M8. Jedyne co musiałem chwilę w korku postać, bo most ogarniają i jest wachadło. Potem już spokój. Na Krasny Kamen! Jednak przed tym na stacji Belorusneft stanąłem na 45 minut, bo tacho wzywało. Stało już kilka zestawów w tym Białoruś i Rosja. Zrobiłem sobie kiełbasy na drugie śniadanie. Zajechało dwóch Polaków z Radzynia Podlaskiego chłodniami to chwilę pogadaliśmy i musiałem ruszać. Oni akurat jechali dalej wgłąb Rosji, bo ze słodyczami do Orenburga. Na granicy BY-RUS był spokój, bo to jednak mała granica. Sprawdzali akurat wszystkich pod względem dokumentów i wagi, a że 8 zestawów było przede mną to trochę to trwało. Straciłem tam 45 minut jakoś, ale o dziwo obyło się bez tradycji. Teraz tylko A240 w kierunku na Briańsk. Droga niestety była często średniej jakości, że musiałem zwalniać do 70 km/h, bo inaczej powylatywałyby rzeczy ze schowków. Tak doleciałem sobie przed Briańsk na sporą stację Neftika, żeby odbyć 9h pauzy. Słońce dopiero co zachodziło to średnio się chciało iść spać. Wciągnałem się w serial "Berlińskie Psy" i obejrzałem sobie dwa odcinki przy obiedzie i piwkach. Koło 18:30 zasłoniłem firanki i poszedłem spać.