Mapa trochę spora wyszła, ale mam nadzieję, że się ogarniecie. A poniedziałek zacząłem od krajówki, co by do Radomia na kolejny załadunek pustych kilometrów nie robić. Załadowałem się w tartaku DM Ignasiak w Stróżewicach koło Chodzieży i 15 tonami palet drewnianych poleciałem do fabryki Zbyszko w Białobrzegach. Droga poszła spoko, trochę skrótów landów, potem A2 i moja ulubiona DK50. Następnie tego samego dnia udałem się do Radomia do firmy Precision Machine Parts, gdzie miałem ładować obrabiarkę do metali do Rumunii, więc ucieszyłem się, bo zawsze to jakiś inny kierunek niż zachód. No ale dupa z tego wyszła, bo Słowacy coś świrowali z granicami, raz puszczają raz nie, ale za to fajnie ułożyli, że w zamian dali nam krajówkę do Krosna z tym samym ładunkiem. Doleciałem tam po pauzie we wtorek rano, a dokładnie do firmy BWI Group produkującej części samochodowe. No i co tu teraz dalej. Rumunia pochłonęłaby mi cały tydzień, a tak coś trzeba poszukać. Teraz z giełdą średnio przez wiadomo co, ale jakoś nasz spedytor ogarnia dobrze temat i ładunki są (wcale nie po kosztach, więc git). Zaraz po smsie poleciałem na wskazany załadunek nawozów w Azotach w Tarniowie. Ładunek nie lekki, bo 24 tony, ale trasa autostradowa, więc luźno. I z tym poleciałem do rolnika w tej trudnej miejscowości, czyli w Seraing le Chateau koło Liege w Belgii. Oczywiście, jak to bywa u nich, bardzo wdzięczni za transport, dziękował mi chyba z 5 razy po angielsku, że teraz taka ciężka sytuacja, a my kierowcy jeździmy. No bardzo miło, szanuje Był to czwartek, a teraz jeszcze jest plan zarówno dla mnie jak i Wawrzyna, że latamy dwa tygodnie przez to, że wcześniej tylko od poniedziałku do środy jeździliśmy. Nam to pasuje, bo dniówki trzeba wyrobić. Chwila czekania i dostałem znaka, że w Vilvoorde pod Brukselą ładuję części do maszyn budowlanych w magazynie Caterpillara i z tym na Anglię. Spodziewałem się, że nuda, czyli do fabryki pod Birmingham, w której już kiedyś byłem w poprzedniej firmie, ale pozytywnie się zaskoczyłem, bo mają też drugą filię w Peterlee niedaleko Newcastle, czyli północ gdzie jeszcze nigdy nie byłem! Paaasuje. Także ogień na proma do Calais. Kolejek jakichś specjalnych nie było. Płynąłem tym o 18:45 i w Dover od razu wykręciłem pauzę, bo tachograf ostro wzywał. Tam akurat na mapie macie kolej, ale to przez to, że zrobiłem limit modyfikacji i nie mogłem tego zmienić. W piątek przemierzałem całą Anglię. Jechało się spoko, ruch lekko mniejszy, ale i tak najważniejsze, że nawet Orbital przeszedł bez korków. Zrzuciłem planowo i załadowałem się w okolicy na abarot na Francję, ale tego już nie będę opowiadać. Łapcie na koniec najciekawsze fotki, które wykonałem podczas tego tygodnia: