Myślę, że pełna relacja z powrotu byłaby bez sensu ponieważ droga jest prawie ta sama i nic zbytnio się nie dzieję, dlatego też prawdopodobnie będę dawał takie fotorelacje bez jakiegoś długiego tekstu
Ale tak dla informacji dodam, że z Targale pojechałem do portu w Rydze, gdzie do odebrania miałem stary kombajn Kuhna wracający z jakiejś renowacji. Miałem to zawieźć dla rolnika z Lipin spod Brzezin. Później już na pusto miałem lecieć na bazę do Łukowa.
Siedząc przy piwie po niedzielnym obiedzie dostałem cynka od spedytora, że następnego dnia, czyli w poniedziałek o godzinie 16 mam awizację w Toruniu w firmie Cereal Partners. Dokładnie to w sumie Lubicz Dolny, ale niech już będzie. Z ładunkiem płatków śniadaniowych mam lecieć do Dordrechtu w Holandii. No spoko. Obliczyłem, że muszę wyjechać z bazy o 10, bo na 4h30 nie dolecę, pauza po drodze i tak 5h jazdy trzeba liczyć to taka godzina wyjazdu będzie idealna. Rano jeszcze o 9 zakupki i można podjechać wpakować się do Volva. Dostałem potrzebne rzeczy z biura. Mogłem ruszać. Najpierw DK63 do Siedlec, żeby wbić się na DK2 w stronę Wa-wy. Tam już w kierunku "stolycy" był większy ruch. Mińsk objechałem A2 to mogłem wyprzedzić tarabaniące się przede mną 3 ciężarówki. Po zakazie, więc stwierdziłem, że od czasu do czasu można sobie odpuścić jazdę ulubioną DK50 i zwłaszcza, że mam lecieć na Płońsk do DK10 to polecę przez właśnei Warszawę. Było po godzinach szczytu, zatem przejechałem dosyć sprawnie do DK7. Jedynie później w Łomiankach lekko się przykorkowało, ale to standard akurat. Potem w stronę Płońska już spoko. Cały czas praktycznie na odcięciu. Następnie na DK10 na Toruń. Też jechało się w porządku. Ruch był, ale nie taki, żeby przeszkadzał. Odkąd A1 powstała od Strykowa to trochę samochodów jedzie tamtędy (nie wiem w sumie po co, skoro tyle się nadrabia, ale Google Maps wie swoje). W Lipnie szybka 45 minut na dwa hot-dogi ze stacji oraz toaletę. Po tym w około 30 minut zajechałem na załadunek. Byłem nawet chwilę przed czasem Poszedłem się zameldować. Kazali od razu wjeżdżać pod rampę. Razem z papierami wyszła godzina. Kilka minut po 17 ruszałem stamtąd załadowany 10 tonami płatków śniadaniowym. To co? To lecimy na tą Holandię. Najpierw kawałek A1 do S10. To jest w ogóle absurd, że za obwodnicę miasta i to niemałego trzeba płacić normalnei bramkami. Na dodatek teraz jeszcze nie, ale w okresie wakacyjnym, gdzie wszyscy nad morze albo Mazury to są tu kilometrowe korki. Ale cóż powiedzieć...Polska Nie jest to dużo pieniędzy, ale sam fakt. Dalej S10 i wjechałem na DK15, którą ciągnąłem aż do Gniezna. Nic bardziej ciekawego się nie działo. Potem S5 i nią dojechałem na A2, żeby objechać Poznań. O tej godzinie, czyli przed 20 to ruch nie był taki duży, jak to tu bywa. Później kawałek S11 do DK92. Dalej moja ulubiona droga tzw. stara dwójka na Pniewy i ogólnie w stronę granicy. Tachograf powoli wzywał na długą pauzę. Stanąłem na Lutolu Suchym na Lukoilu. Sprawdzona przeze mnie stacja, wiadomo dużo wschodu na niej stoi, ale ogółem ok. Telewizorów nie wiozę Czas na 11h pauzy.
Wtorek:
O 7:40 pobudka, bo chwilę przed 9 ruszam dalej. Poranna toaleta, śniadanie, herbata i w drogę. Na dzisiejszy dzień najgorsze, czyli przebić się przez wroga...Za długo będę na dwójce, żeby było nudno tak powiem Byłem jednak dobrej myśli. Początkowo jeszcze naciesyłem się Polską jadąc DK92 via Świebodzin do Rzepina. Tam wleciałem na A2. Więcej aut szło wiadomo na zachód, ale od wroga też trochę. Na granicy z drugiej strony ustawiła się celna razem z graniczną oraz policją. Będzie ciekawie. I A12...I zakaz...I Maszoński jadący 80. Jeden za nim też Polak bał się wyprzedzać, ale ja mam wyj*bane w te zakazy. W końcu jestem LLU! Ja mogę Tak doleciałem do Ringu Berlina. Jechało się okej, aż dojechałem 4 kilometry przed Michendorf i rozpoczęło się pierwsze stau. Trochę ominąłem środkiem, ale później już i tak wjechałem na prawy. Oczywiście darcie się januszy na radiu "jaaa cie ze środkowego kurłła nie wpuszczę, pierdole, jak taki odważny to jedź cały czas". Straciłem tam jakieś 30 minut niestety. Dobra teraz A2 na zachód. Coś tam wyprzedziłem, a tak to sobie tempomat na 86 i spokojnie jechałem. Czasu do 45-minutowej pauzy starczyło mi kawałek za Magdeburg na Euro Rastpark Hohenwarsleben. Nie byłem bardzo głodny, więc jedynie jakieś ciasto zjadłem zabrane z domu. Trzeba pedałować dalej, żeby jakoś w Holandii przynajmniej pauzę zrobić. Szło dobrze, aż do Hanoweru, gdzie straciłem kolejne 30 minut przez zwężkę przez roboty drogowe na prawym pasie. Czy nie można normalnie przez te Szwaby przejechać, tylko trzeba się pier*olić w tych korkach?! Chociaż u nas w kraju też powoli już się tak robi. Dobra, zjazd z A2 na A30 do Bad Oeynhausen. Przeprawa przez miasto też w korkach. To w sumie chyba jedyne takie miasto tranzytowe w Niemczech i niemałe, które nie ma obwodnicy. Odstałem swoje na światłach i w stronę granicy z Holandią. Dalej już do Oldenzaala spoko się jechało. Na De Poppe znalazłem miejsce i stanąłem na pauzę 9h. Po tych korkach itd. byłem tak zmęczony, że jedynie napiłem się soku oraz od razu poszedłem w kimę. Do jutra.
Środa:
Środa, środa, środa...Środek tygodnia. Szczerze jakoś sobie w domu źle obliczyłem tą trasę i spodziewałem się, że będę już jakoś wtorek wieczór na rozładunku w tym Dordrechcie, a w środę rano załaduję do kraju. Może gdyby nie korki to w miarę na dychę by się to udało. A tak dupa. Wczesny ranek, w sumie jeszcze noc. Za Borne A1 aż do Amersfoort. Słońce koło piątej zaczęło wschodzić. Cisza spokój, trochę ruch był, ale mały. Coś tam pozwoliłem sobie wyprzedzić. Potem A28 do Utrechtu oraz w dół A27 do Gorinchem. Stanąłem też w międzyczasie na stację w międzyczasie. Koniec rosyjskiego paliwa. Później "ostatnia prosta" A15 do Dordrechtu. Rozładunek miałem na magazynie małej sieci sklepów MCD czy też Boon's Markt. Byłem tam przed siódmą jakoś. Czekali na ten ładunek, bo jeszcze chcieli podzielić i rozwieźć go dzisiaj po sklepach. Zatem szybko uwinęli się i przed ósmą byłem już rozładowany. Potem miałem pojechać na największą giełdę kwiatową w Holandii, czyli Flora Holland w Naaldwijk. Ale to już w następnej fotorelacji, która możliwe, że ujrzy światło dzienne jutro.
Dziękuje bardzo za tyle pozytywnych komentarzy! Bardzo motywuję to do dalszego działania Zarówno mnie, jak i resztę ekipy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18/05/2018 09:21 PM przez WeiserPL.)
Piękna relacyjka, fajnie się czyta, sporo tego jest patrząc na dzisiejsze firmy. Tekst profesjonalizm, fotki również. Przydałoby się chyba okleić chłodnię?
(18/05/2018 09:30 PM)kazan1234 napisał(a): Piękna relacyjka, fajnie się czyta, sporo tego jest patrząc na dzisiejsze firmy. Tekst profesjonalizm, fotki również. Przydałoby się chyba okleić chłodnię?
A no nie ukrywam, że przydałoby się Dzięki bardzo!
Dzisiaj tylko taki opis po krótce. Po rozładunku w Dordrechcie pojechałem na giełdę kwiatową Flora Holland. Ze względu, że jest ona największa w Holandii to aut wokół niej na parkingach, dojeżdżało i wyjeżdżało dużo. Z całej Europy praktycznie. Rusek, który był odbiorcą dogadywał się z nimi co i jak. W końcu po 1h30 mojego czekania podstawiłem się pod wskazaną rampę. Poleciałem z tym do magazynu FM Logistic w Błoniu, gdzie miał odbyć się przeładunek na zestaw z firmy MBC też z Łukowa. Ten kierowca pojechał dalej rozładować do miejscowości Chimki k.Moskwy. Trochę byłem w pośpiechu, bo chciałem w czwartek być na bazie, żeby być chociaż jeden dzień w domu, bo następnego dnia, czyli w piątek ruszyłem na Anglię. Właśnie stoję na 24h pauzie i jak się skończy ruszam na rozładuek niedaleko Swansei. Wracając do tamtej trasy, nawet z A2 nie zjeżdżałem na DK92 oraz udało się nawet, tylko po rozładunku w Błoniu została mi godzina jazdy jedynie, a do Łukowa jest jakieś 3 godziny, więc na stację między Piasecznem a Górą Kalwarią stanąłem na stacji i kuzyn po mnie przyjechał ze swoja kartą. Tak koło 16 byliśmy na bazie. Teraz fotki:
Miał być krótki tekst, ale i tak wyszło, że się trochę rozpisałem Mam nadzieję, że fotki też nie wyszły źle i wam się spodobają
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20/05/2018 09:02 PM przez WeiserPL.)