Witam, dawno nie zaglądałem na forum i przy okazji widzę, że trochę zaniedbałem ostatnio wszystkiego, przez brak czasu, brak sił w czasie upałów itp ;D
Moje Suzuki ostatnio miało grubą sprawę pod samym końcem czerwca, moja mama wracając z pracy do domu 5 km przed domem korbowód wyszedł bokiem ;D Przyczyną no niestety... moją mamę dobrze znam, sama również się przyznała jazda na 4tym biegu bo "boi się wbić piątego biegu" tylko dlatego że mamie 5ty bieg kojarzy się z zamykaniem budzika... moja mama ma zupełnie inny świat.... Ale po tej akcji zrozumiała w końcu swój błąd jaki mamie próbowaliśmy tłumaczyć od wielu lat... Mimo wszystko na szczęście dobrze się skończyło i chociaż mamie udało się uciec z autostrady pod sam koniec pasa zjazdowego żeby uniknąć wzywania lawety. Pożyczyłem auto od szwagra żeby na holu do domu zaciagnąć
Po sekcji silnika, dlaczego korbę wypluło - są 2 logiczne powody. Styl jazdy mojej mamy - zagrzała silnik pełnymi obrotami, oraz skończyły się pierścienie tłokowe co spowodowało że zasysał olej aż do takiego stopnia że wszystko wyssał i wtedy łokieć bokiem poleciał.
Póżniej dam zdjęcia jak nowy silnik montowałem, który w Holandii kupiłem za około 400 euro czyli w sumie tydzień pracy w NL, było ciężko ale dzięki temu, że trochę umiem mówić po niderlandzku sprzedawca zgodził się mi sprzedać. Był to magazyn sprywatyzowany i nie są chętni sprzedawać. Ale jest jedno duże ale, w związku z tym, że nowy silnik ma przejechane tylko 100 tysięcy km
To się nie dziwię im, że nie byli tacy chętni sprzedawać
PS. Oryginalny silnik zakończył żywot przy 396 tyś km
Obecnie mam już lekko ponat 400 tyś km gdyż potem miałem trochę jeźdzenia, urlop do Polski, wakacje w Polsce, powrót to trochę km narobiłem na nowym silniku