Bari [I] - Tuluza [F] cz.1/3
Dziś nie mam zbytnio ani weny, ani humoru, ani sił, więc będzie krótko i treściwie. Jadę tylko z pięcioma tonami procesorów komputerowych na południe Francji. Wyjechałem z Bari, zaraz nastał zmrok, a mnie dopadły głębokie myśli życiowe, do tego uczucie senności. Kompletnie mi nie szła jazda, dlatego też postanowiłem zdrzemnąć się na kierownicy kilkanaście minut. Zjechałem na pierwszą lepszą stację mniej więcej trochę na północ od wysokości Cassino i już nie chciałem zajmować rajki, bo to taka pora, że każde miejsce parkingowe jest na wagę złota, a ja i tak zaraz spadam. Niestety był to błąd, bo stanąłem przed zakrętem i w naczepę przyrąbał mi autokar, któremu zaszła dupa. Kompletnie tego nie przewidziałem. Skończyło się na szczęście tylko na wgięciu belki. Już przez to raczej się nie kimnę. Ta praca potrafi nieraz nieźle wku*wić
Mam nadzieję, że następne relacje będą już bardziej pogodne.
Zapraszam.
#1 ...
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
#2 ...
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
#3 Jak widać problem nieumiejętnej jazdy na zamek dotyczy nie tylko polskich kierowców...
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.
#4 Śpiącemu i wkurzonemu to zawsze wiatr w oczy
Goście nie widzą linków. Zarejestruj się aby zobaczyć ukrytą treść.